Sezon wiosennych porządków to trudny moment dla człowieka-chomika. Warto przewietrzyć szafy, usunąć zapomniane ubrania, ale z niektórymi trudno się rozstać. Ja znalazłam starą dżinsową marynarkę, która zawsze była nieco za duża. Chyba nadszedł czas, by się z nią rozprawić. Moje ulubione ostatnio połączenie: rękodzieło plus upcycling. Zaszyty przód oraz tył marynarki posłużyły jako materiał do uszycia zasadniczej części torby (profesjonalne nazewnictwo z zakresu budowy torby jest mi niestety obce), a z rękawów, przeciętych wzdłuż i zwężonych, powstał pasek. Znalazłam też bawełnianą bluzkę, lekką i zwiewną, ale lekko przetartą. Wystarczyło jej na podszewkę torby, a z części rękawa powstała wewnętrzna kieszonka. Ze skrawków wycięłam prostokąt z falistą krawędzią, którą obszyłam różową lamówką. Drugi, jednakowy pasek, pozostawiłam sauté. Oba prostokąty, zwinięte w rulonik, przyszyte w dolnym rogu torby, posłużyły jako kwiatek-ozdoba, z zielonym oczkiem z koralika w środku. Kwiatek przyszyłam do torby zieloną muliną. Haftowania łodygi jeszcze się nie podjęłam, ale nie wykluczam tego w przyszłości.
Autor: SobieSzyję
Szyć zaczęłam, jak chyba wiele kobiet, na urlopie macierzyńskim. Ukończyłam pierwszy poziom kursu szycia, ale raczej nazwałabym siebie samoukiem. Lubię szyć i tak SobieSzyję :)